Nie bez kozery artykuł ten ma formą zapytania, gdyż weryfikując przez lata pliki produkcyjne, odnoszę czasem wrażenie, iż temat dodatkowej korekty i redakcji stylistycznej nie wydaje się dla wielu rzeczą istotną. Wychodzą oni być może z założenia, iż każdy popularny edytor tekstu posiada automatyczne sprawdzanie tekstu i już w trakcie pisania wyłapuje co trzeba, więc ich teksty są wolne od błędów, zaraz po postawieniu ostatniej kropki.
Otóż nic bardziej mylnego. Faktem jest, iż dzięki coraz lepiej działającym automatycznym systemom sprawdzania pisowni, liczba typowych błędów ortograficznych w tekstach wyraźnie zmalała. Potwierdzają to, zarówno moje obserwacje, jak i opinie osób zajmujących się zawodowo korektą.
Ale błędy ortograficzne to zaledwie ułamek problemu. Teksty przeznaczone do druku winny być poddane pełnej korekcie językowej i pełnej redakcji stylistycznej. Oprócz nagminnie popełnianych błędów interpunkcyjnych, trzeba sprawdzić stylistykę, gramatykę, fleksję, warstwę logiczną i leksykalną. Chodzi więc o kompleksowe przygotowanie językowe materiału do druku, a pod lupą redaktora znaleźć się winna cała struktura i konstrukcja dzieła.
Elementy pracy korektora przeplatają się tutaj z pracami redaktorskimi, dlatego też we współczesnych systemach pracy redakcyjnej nad tekstem, coraz częściej stosuje się zasadę wykonywania korekty i redakcji, jako jedną usługę. Nie oznacza to oczywiście, iż jedna osoba robi wszystko jednocześnie. Zazwyczaj zespoły tym się zajmujące, rozdzielają te czynności. Jednak autor zlecając je osobno musi mieć świadomość, iż po pierwsze będzie mu trudniej znaleźć profesjonalistów do takiej roboty, a po drugie suma kosztów będzie z pewnością wyższa. Jak już wyżej wspomniałem, nie jest też dobrym pomysłem, rezygnowanie z którejś z nich.
Osobnym zagadnieniem jest redakcja stricte merytoryczna, która zazwyczaj wymaga zatrudnienia lub konsultacji eksperta z danej dziedziny, choć osoby zajmujące się regularnie poprawianiem tekstów specjalistycznych, np. medycznych czy też prawniczych, z czasem nabywają wystarczającej wiedzy i umiejętności, by wyłapywać błędy merytoryczne, nawet w tzw. tekstach trudnych.
Nie zalecamy pod żadnym pozorem, aby ostateczną korektę czy też redakcję wykonywał wyłącznie sam autor. Jeśli nie macie budżetu, aby zlecić tę usługę nam lub innej firmie zewnętrznej, dobrze będzie aby tekst przeczytała znająca się na rzeczy osoba z rodziny czy też z grona znajomych. Potrzebny jest bowiem pewien dystans i obiektywizm wobec poprawianego tekstu, którego autor zazwyczaj mieć nie może, bez względu na posiadaną erudycję, oczytanie czy też wykształcenie.
Z wielu względów ważne jest, aby prace korektorskie i redakcyjne były wykonywane jako pierwsze, przed złamaniem tekstu w procesie DTP, najlepiej na pliku stworzonym w programie Word, lub jego opensourcowym odpowiedniku Libra Offfice Writer(dawny Open Office). Dlaczego?
Fachowo i dokładnie sprawdzony i poprawiony tekst na tym etapie gwarantuje, iż zlecając usługę składu i łamania (DTP) nie narazimy się na dodatkowe koszty, wynikające z tego, iż błędy będą poprawiane po złamaniu tekstu. Wycena usług DTPuwzględnia zazwyczaj jedynie możliwość dokonywania kosmetycznych poprawek na złamanym tekście, a wykupywanie w tym celu dodatkowych godzin pracy grafika, może nas narazić na nieprzewidziane koszty dodatkowe.
Istnieje także niebezpieczeństwo, iż zmiany korektorskie i redakcyjne mogą wpłynąć na konieczność przełamywania tekstu, co w wypadku publikacji bogato ilustrowanych może skutkować kolejnymi kosztami.
Po trzecie, program Word czy Libra Office Writer posiada tzw. tryb śledzenia zmian, czyli profesjonalne narzędzie do wykonywania korekty, przekazywania odpowiednich informacji autorowi i zatwierdzania przez niego sugerowanych poprawek i zmian w tekście. Bezpowrotnie minęły już czasy, kiedy poprawki korektorskie wprowadzano ręcznie na maszynopisach lub wydrukach z drukarki.
Dziś wymogiem jest dostarczenie tekstu w pliku *.doc, względnie *.pdf, a wymiana korespondencji pomiędzy redaktorami a autorem, odbywa się drogą mailową za pośrednictwem odpowiednich notatek i komentarzy wstawianych bezpośrednio do tekstu.
Tryb śledzenia zmian to niezwykle przydatny wynalazek, bo trzeba się liczyć z tym, iż tekst po korekcie może zawierać nawet kilkaset poprawek. Każda z nich wymaga zatwierdzenia przez autora. Pamiętam szok, jaki przeżyłem otrzymawszy z wydawnictwa pierwsze rozdziały tekstu swojej książki. Kończąc książkę byłem całkowicie nią wyczerpany i nie miałem ochoty nawet patrzeć na swój tekst, a tu wymagano ode mnie, abym zatwierdzał dziesiątki błędów wychwyconych przez korektę. Dodatkowo, zażądano, abym przekazując tekst do wydawnictwa „obstylował” go, czyli nadał odpowiednie style takim elementom tekstu, jak tytuł, podtytuły, cytaty, wyróżnienia, lidy itp. Na szczęście wskutek moich rozpaczliwych próśb, robotę te wydawnictwo wzięło w końcu na siebie.
W trybie śledzenia zmian, samo zatwierdzenie wykazanych poprawek, można znacznie usprawnić. Jeśli się ma zaufanie od fachowości pracy korekty, wystarczy we wspomnianym edytorze uruchomić opcję Akceptuj wszystko (menu Edycja/Śledź zmiany/akceptuj wszystko) i poprawki zostaną automatycznie zatwierdzone. Pozostanie nam jedynie ustosunkować się do komentarzy, w których korekta umieściła uwagi natury ogólnej i zaproponowała do wyboru kilka rozwiązań.
Znając jednak męczarnie, jakie przeżywa autor, kiedy jest zmuszony wrócić do napisanego i zamkniętego już rozdziału swojego życia, zlecając prace redakcyjne u nas, możesz jednym pisemnie wyrażonym aktem woli, zatwierdzić wszystkie wykazane przez naszych redaktorów błędy i poprawki oraz zezwolić nam na dokonanie wyboru opcji w sytuacjach, kiedy takowy wybór istnieje.
Pozdrawiam
Wasz CUDowny bloger